Czytałam kiedyś o możliwości wyhodowania własnego awokado z pestki i na zasadzie żartu postanowiłam spróbować. Wg. receptury nakułam pestki wykałaczkami i zahaczyłam na słoiku, tak aby 3/4 pestki zanurzone było w wodzie. I tak sobie stały pestki na parapecie w kuchni "x" czasu - dokładnie nie pamiętam ile. Nawet specjalnie o nich nie pamiętałam :). Od czasu do czasu jak rzuciły mi się w oczy to dolałam im wody :) Az to nagle zauważyłam, że z moich pestek coś zaczeło wystawać :) W wodzie pestki puściły korzonki a u góry pestka zaczęłą pękać puszczając kiełkę. Teraz mogę swobodnie zasadzić pestki w ziemi i obserwować co będzie dalej :) Zobaczymy, jak dużo cierpliowści mi do nich starczy, bo wyczytałam, że awokado rozmnożone z pestki owocuje dopiero po kilku latach, ale podobno roślinka bardzo ładnie wygląda w domu. W dodatku bardzo mocno weloletnia roślina - żyje podobno ponad 100 lat :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz